Przede wszystkim przepraszam za brak aktywności na blogu. Niebawem nowe wpisy będą się pojawiać częściej (szykuje się duża zmiana w moim życiu zawodowym). To, że nie tutaj nie pisałam, nie oznacza bynajmniej, że nie jestem na bieżąco w naszym cudownym, SEO-świecie. I dobrze wiem, że tytuł tego wpisu brzmi jak złote sentencje Paulo Coehlo. Ale czasem się o tym zapomina.

Ostatnio Google zmienia się tak często, że nawet nie jesteśmy już w stanie nadążyć za tymi modyfikacjami. Zmienia się algorytm, zmieniają się też wskazówki dla webmasterów. Linków nie można już zostawiać praktycznie nigdzie (you know 😉). Ale przecież wszyscy doskonale wiemy, że samo linkowanie to nie wszystko. Równie istotne są czynniki na stronie, które czasem się zaniedbuje. O tyle, o ile SEO-wcy zwykle o tym pamiętają (choć też nie zawsze), to początkujący (domorośli) pozycjonerzy w ogóle nie zwracają na to uwagi i walą linkami gdzie popadnie. A to duży błąd!

Jest jeszcze druga strona medalu – wiele firm/freelancerów wciąż rozlicza się za pozycje – za grosze. Średnio mają wtedy czas na audyty SEO, optymalizacje, wdrożenia, te sprawy (czytaj: nic ich nie obchodzi, jak wygląda strona, ważne, że liczba punktów w SWL-u się zgadza). Wtedy strona biednego klienta może w każdej chwili wylecieć w kosmos.

Trzeba sobie uświadomić, że pozycjonowanie jest coraz droższe i za 200 zł niewiele można dostać. 200 zł to dwie godziny pracy pozycjonera (maks!). Jasne, że w tym czasie nie zrobi się porządnej analizy.

Rozumiem, 200 zł tu, 200 zł tam i średnia krajowa się uzbiera. Ale może zamiast na siłę usidlić klienta i ślepo upychać linki oraz liczyć, że frazy wskoczą do top10, warto przemyśleć swój model biznesowy i zrobić mu jednorazowo, porządny audyt SEO? Za 200 zł miesięcznie naprawdę niewiele można zrobić. Za 3 x 200 zł można już zrobić fajny audyt. I jak klient grzecznie wdroży zmiany, zobaczy wzrosty na poziomie 40-50%, to będzie chciał zostać z nami na dłużej. I wtedy dużo łatwiej będzie go uświadomić, że jednak potrzebny będzie trochę większy budżet.

Nikt z nas nie lubi jednorazowych akcji, dlatego właśnie, że są jednorazowe. Ale… czasem takie działanie może przywiązać do nas klienta na znacznie dłuższy czas. A jak już zrobimy mu porządny audyt, to pozycjonowanie będzie już szło jak bułka z masłem.

Moim zdaniem nie warto się bać po prostu takiej usługi, jak audyt SEO. Bez pozycjonowania. Bo nawet jak nie złapiemy klienta, a będzie on zadowolony, to poleci nam dziesięciu innym. A z tego robi się już spoko kasa.

Trzeba się też zastanowić, jak dużo informacji przekazać klientowi w takim audycie. Moim zdaniem jak najwięcej – nie ma co ukrywać swojego know how przed człowiekiem, który i tak nie będzie wiedział co z nim zrobić. Każdy jednak robi te audyty inaczej. Może warto sobie porównać? Myślałam o tym ostatnio – co jeszcze mogłabym wprowadzić do swojego szablonu audytu SEO, co mogłoby pomóc stronie klienta. I kupiłam szkolenie od Marty Gryszko (wszyscy znają Lexy). I jestem zadowolona.

Poniżej dorzucam Wam jeszcze tabelkę ze średnimi zarobkami pozycjonerów (poszczególne usługi). Jak widać, na audytach da się zarobić.

stawki-tabela.pngźródło: http://www.lexy.com.pl/blog/zarabiaj-na-audytach-seo

A czy Wy zarabiacie na jednorazowych audytach optymalizacyjnych?