9 i 10 grudnia odbył się drugi polski WordCamp, tym razem w Poznaniu. Jakiś czas temu pisałam, że się tam wybieram i że będę prelegentem. I byłam. Co prawda, była to moja pierwsza prezentacja przed tak dużym gronem ludzi (zarejestrowało się prawie 200 osób, dotarło trochę mniej), ale myślę, że poradziłam sobie nawet znośnie. Mówiłam o tym, jak dobrze optymalizować WordPressa, żeby wycisnąć z niego jak najwięcej soków. Na afterku pojawiło się nawet stwierdzenie, że Google jest blacharą dla WordPressa (dzięki Robert!), ale o tym później.

Tak naprawdę wszystko zaczęło się jeszcze w czwartek na biforze. Z racji tego, że byłam w Poznaniu wcześniej, mogłam się umówić z chłopakami na piwko. Organizator, Paweł Ludwiczak, zadbał o nas i niczego nam nie brakowało (Dzięki Paweł! Wykonałeś kawał dobrej roboty). Dzięki temu biforkowi (wszystkim polecam pub Brothers przy ulicy Szewskiej i Orzechówkę ? dzięki Jurek!) znaczna część osób zintegrowała się i było znacznie łatwiej.

Następnego dnia zaczęliśmy punktualnie ? uczestnicy i prelegenci otrzymali identyfikatory z agendą oraz parę gadżetów ? mapki, przewodniki, naklejki, przypinki i te sprawy. Większość prelegentów doskonale się sprawdziła w swoich prezentacjach, chociaż część z nich mówiła o tym, o czym bladego pojęcia nie mam (Dzięki Arek! ;-). Nie było wielkich wpadek, poza tym, że czasem mikrofon odmawiał posłuszeństwa. W przerwie Paweł zadbał o to, byśmy nie pozostali głodni i zamówił baaaardzo dużo pizzy. Po 16 skończył się pierwszy dzień, ale tylko teoretycznie.

Zaczęliśmy tę bardziej owocną część ? after party (nazywany również midelkiem). Nadszedł czas na alkoholowe szaleństwo w klubie Charyzma na Woźniczej czy jakoś tak. Ponownie, dzięki organizatorowi, impreza była genialna ? a to za sprawą kuponów na darmowe trunki. Później jeszcze tylko Orzechówka i kolejne rozkminy związane z WordPressem ? pod wpływem ? można się zdziwić, jak wyglądają takie rozmowy. Pojawiły się między innymi wcześniej przytoczone zwroty o blacharstwie.

W niedzielę zaczęliśmy nieco później. A to za sprawą wyjątkowego after party ? Paweł pisał na twitterze, chwilę przed 10, że dotarły tylko 4 osoby ? w tym on i dwóch prelegentów. Przesunęło się więc wszystko o pół godzinki. Drugi dzień był równie udany ? sami profesjonaliści i sami wordpressowi geekowie. W przerwie znów pizza i red bulle. Było dobrze.

 A na końcu losowanie paru książek i zniżek. Całość oceniam bardzo pozytywnie, wszystko było świetnie przygotowane. Oby więcej tak udanych imprez wordpressowych. W końcu to najlepszy system blogowy ? i nie tylko.

Jeśli miałabym powiedzieć, która prezentacja podobała mi się najbardziej, byłoby mi chyba trudno wybrać. Z racji tego, że znaczna część dotyczyła części stricte technicznych ? tworzenia pluginów itp., wiele nie było dla mnie do końca zrozumiałych. Bardzo jednak podobała mi się prezentacja Pawła Peli o tym, jak zostać freelancerem ? mimo że już to znam ? dostałam dużego kopa mobilizacyjnego.

Dobrze mówili też chłopaki o HTML-u 5 i o tworzeniu wtyczek. Gorzej było w przypadku osób, a raczej jednej, która myślała, że na temat WordPressa postradała wszelkie rozumy i może być dla każdego autorytetem (czego przykładem było ogłoszenie podczas przerwy, że w razie czego, to kolega odpowie na wszystkie pytania związane z WordPressem niczym wykładowca do studentów). Przecież to wcale nie było spotkanie fanów tego CMS-a, którzy znają się na rzeczy. 😉

Gdyby ktoś był zainteresowany, na dniach wrzucę swoją prezentację.