Pytanie zawarte w temacie możecie odebrać trochę z przekorą, a trochę z nadzieją. Otóż, nie mam zamiaru tu pisać o tym wszystkim, co działo się w ciągu zeszłego tygodnia (mam na myśli filtry za SWL-e dla znanych marek), ale o tym, co teraz będzie.
Szczerze mówiąc, nigdy nie byłam zwolenniczką typowych SWL-i, zawsze wydawały mi się zbyt spamowe, aby z nich korzystać. Byłabym hipokrytką, gdybym napisała, że nigdy żadnej strony do SWL nie podpięłam, ale mogę śmiało stwierdzić, że wszelkie systemy wymiany linków nigdy nie stanowiły dla mnie więcej niż 10% strategii SEO (a co za tym idzie – linków). Pozostaje jeszcze sprawa Prolinka, który nie jest typowym SWL-em, bo sami wybieramy na jakich stronach chcemy zamieścić link, płacimy za pojedyncze sztuki i jakość stron jest też znacznie lepsza niż we wcześniej wiele razy już wspomnianych SWL-ach.
No dobrze, ale wróćmy do tematu. Co mają teraz zrobić ludzie od SEO, obsługujący duże firmy i znane marki? Pytanie mogłoby się wydawać dość absurdalne, bo przecież jest znacznie więcej metod pozyskiwania linków niż tylko oparcie się o płatne. Dążę jednak do tego, że teraz bardziej będą się musieli oprzeć na wysokiej jakości tekstach, w których linki wyglądają naturalnie. I nie powinna to być mała ich ilość – trzeba jakość zadośćuczynić te ogromne ilości kupionych linków. Oznacza to, że wraca szansa na dobre SEO pozbawione SPAM-u w SWL-ach i może Rumakach i innych ScrapeBoxach. Jest nadzieja.
Żeby nie było – niech każdy sobie pozycjonuje jak chce, ale niech się potem nie dziwi, że lecą filtry.
Swoją drogą, od zawsze w SEO wiadomo, że wszelkie sposoby pozyskiwania linków muszą być zróżnicowane. Dywersyfikacja (fajne słowo) to podstawa, inaczej uzależniamy się od tylko jednego źródła, a to błąd. I jak widać, ten błąd był popełniany często u tych „dużych”. O porównywarkach nawet nie wspomnę, bo wydaje mi się, że to zupełnie inna kwestia.